Sesje RPG

Godsbane

Dalej płynę przed siebie, wiosłując to z jednej to z drugiej strony tratwy.

Marcix

Nagle coś wstrząsnęło gwałtownie tratwą, która zakołysała się niebezpiecznie. O mało nie wypuściłeś z ręki toporka. Gdy pniaki pod tobą uspokoiły się, coś uderzyło lekko o lewą "burtę" tratwy wzburzając przy tym wodę. Gdy spojrzałeś w stronę, z której wydobywał się dźwięk chlupotu, zobaczyłeś tylko rozszerzające się na wodzie kręgi. Masz wrażenie, że czujesz się obserwowany. Najpewniej czułbyś się przy jakimś mocnym drzewie. Niestety, miejsce, w którym wyczułeś zapach niebezpieczeństwa jest z twojej perspektywy jednym z najgorszych miejsc do zmagań. Nie wiesz, czym lub kim jest istnienie, które ingeruje w twoje życie, ale czujesz, że jest na swoim terenie.

Godsbane

Przyklejam się do tratwy rozchylając szeroko nogi by zrzucenie mnie nie było takie łatwe.Dopinguje mnie myśl o niechcianej kąpieli. W końcu jak spotkam odpowiednią samicę muszę pachnieć jak facet! I to wcale nie chodzi o to, że tatko mnie podtapiał za młodu. Wcale nie.... Marszczę się i dygocę w panice jak nachodzą mnie wspomnienia.

Wracam jednak do rzeczywistości. Dalej wiosłuję jednak staram się robić mniej zamieszania i trochę uspokoić istotę na swoim terytorium. Jednak toporek ściskam mocniej i w razie agresywnych ruchów gotowym zdzielić po łbie kogo trzeba.

Marcix

Wiosłujesz dłuższą chwilę, po czym usłyszałeś za sobą chlupot i ociekający wodą, coraz głośniejszy świst. Zdaje się, że coś leci w twoim kierunku zaraz po tym, jak zmąciło wodę.

Godsbane

Odwracam się podnosząc się na szeroko rozstawione kolana (kolana jak i golenie układam szeroko miedzy pnie by mieć w miarę stabilną pozycję). Szykuję miecz dwuręczny do szerokiego równoległego względem tafli wody cięcia.
- ARRRG!!!!- drę się obserwując i próbując zastraszyć zjawisko krzykiem i gotową na atak bronią o dość dużym promieniu rażenia.

Marcix

Zanim cokolwiek się stało, udało ci się wyciągnąć miecz. Toporek leży między twoimi rozstawionymi nogami. W chwili, gdy się obróciłeś z mocnym, poziomym wymachem, zobaczyłeś lecący w twoim kierunku obiekt przypominający nieco bardzo grubą, czarną linę. Niestety, leciał również w pozycji równoległej do jeziora, jakby chciał cię zagarnąć jak największą możliwie szerokością. Kątem oka zobaczyłeś, że wystaje z wody, jak winorośl. To 'coś' ociera ci się o rękojeść miecza i rękę, po czym ląduje na twoich ramionach i klatce, napierając w kierunku wody po drugiej stronie tratwy, niż wyleciało. Okazuje się jednak, że masz nieco więcej siły niż niebezpieczeństwo. Zauważasz, że owy czarny sznur najbardziej przypomina mackę jakiegoś gigantycznego stworzenia. Po wyjściu z wody, dotyk galaretowatego ciała staje się śliski w dotyku. Macka, szukając innego wyjścia w zmaganiach z tobą, zaczyna owijać się wokół twojej głowy mackami wielkości spodków w twoją stronę. Czujesz smród zgniłej ryby, gdy wielka jak twoje udo kończyna kończy zataczać pierwszy pierścień wokół twojej szyi.

Godsbane

Jedną ręką łapię mackę a drugą staram się ją uciąć.

Marcix

Macka owija się teraz wokół twojej szyi i ręki. Siła twoich mięśni rozciąga elastyczną mackę do granic możliwości. Wykonujesz zamach miecza z zewnątrz, tnąc ukośnie przeciwnika. Chlustnęło czarną posoką. O mały włos nie przeciąłbyś sobie drugiej ręki. Część macki wystająca z wody natychmiast schowała się do niej z plaskiem, a półtorametrowa, wijąca się reszta została ci w dłoni lewej ręki, która ledwo obejmuje połowę obwodu odnóża. Nagle czujesz mocne ukłucie na całej szerokości wewnętrznej strony palców, w tym miejscu, gdzie twoja ręka trzymała odcięty kawałek macki drgającej w spazmatycznych konwulsjach.

Godsbane

Zrzucam z siebie mackę. Szybko obmywam rękę w wodzie jeziora. Mimo bólu koncentruję się na tafli wody by jak najszybciej zareagować na niebezpieczeństwo mieczem.

Marcix

Okazało się, że twoja dłoń została ukłuta małymi kolcami mającymi możliwość chowania się między przyssawkami. Zanim zdążyłeś zrzucić z siebie mackę, zostałeś mocno poharatany kolcami które pojawiły się na całej długości odnóża. Wijąca się macka przypomina rwący bicz, zadający ci olbrzymi ból. Najbardziej ucierpiały na tym plecy, kark oraz lewa ręka która została zraniona jako pierwsza. W całości odniosłeś 21 punktów obrażeń. Czujesz ulgę, mogąc się pozbyć paskudztwa. Teraz jesteś cały w czarnej, smołowatej wydzielinie, która wywołuje piekielne pieczenie w kontakcie z twoimi ranami. Nie jesteś w stanie się skupić. Okazuje się, że sunstancja ciężko schodzi ze skóry, nawet pod wodą. Zaraz po przemyciu ręki zostałeś zaatakowany po raz drugi. Tym razem z wody wyrosły 3 macki, z każdej strony tratwy. Rosną coraz wyżej, przewyższając cię wzrostem.

Godsbane

Szeroko macham mieczem obracając się na kolanach by tak utworzony łuk cięcia raził wszystkie 3 macki.

Marcix

Ciężko jest się szybko obrócić na kolanach, tak więc ranisz z niewielką mocą dwie z macek, które były bliżej. Jedna, nie zraniona, zaczyna opadać z początku powoli, teraz już szybko w twoim kierunku. Dwie ze śladami cięcia zniżają się nieco, aby wspólnie atakować się z jednej strony tratwy. Nagle słyszysz jakieś nawoływania z mgły.

Godsbane

- Arrrg jest tutaj!! - drę ryja tnąc dwie macki już ranione co są obok siebie.

Marcix

-Co jest tuaj?- krzyknął głos. Rozpoznajesz w nim Somela. Twój miecz nie dosięga wycofujących się macek. Gdybyś stał, miałbyś większe szanse na trafienie. Obie macki wycofują się nieznacznie, jakby wyczuły podmuch powietrza wywołany przez twój miecz, niemal wadzący o śliskie twory. Spadająca wcześniej macka uderza w tratwę padając na nią łukiem tuż za twoimi nogami. Najpierw odczuwasz mocny wstrząs oraz huk łamanego drewna. Podczas uderzenia tratwa wygięła się lekko, ale pęknął tylko jeden pniak po środku tratwy. Odczułeś to stopą i łydką, które zamoczyły się w wodzie wpychając w jej głąb uczepiony już tylko z jednej strony pniak. Macka za tobą powoli wertuje pniaki w poszukiwaniu zaczepu.

Godsbane

- A kogo wołasz jasna cholera! Arrrg walczyć tu z pan tego jeziora! Wy pomóc! - krzyczę przesuwając się pień dalej oddalając od uszkodzonego pniaka. Macham kolejny raz równolegle nad wodą korzystając z długości miecza jak i zapartych kolan o pnie mogę korzystać z mięśni pleców co nadaje moim cisom więcej siły oraz dość stabilną pozycję..