Sesje RPG

Kairai

Puszczam pijaka po czym wyjmuje miecz. - Dobrze więc pokaż. - Mówię patrząc na wieśniaka. - Radze nie robić nic głupiego bo inaczej ja będę ostatnią osobą którą zobaczysz. -

Marcix

-Uchhh... Chodź za mną... Hik!- wieśniak zataczając się rusza wzdłuż jednej z dróg, wymachując pustym kuflem.

Kairai

Idę za zataczającym się wieśniakiem. - A właśnie... - Mówię do wieśniaka. - Mam tu butelkę jakiegoś trunku, jeśli nie zrobisz nic głupiego i dostane potrzebny mi wóz to ją dostaniesz. -

Marcix

Pijak zatrzymuje się i odwraca.
-Ooo... A cóż to za trunek?

Kairai

- Nie wiem nie znam się na trunkach, ale wygląda w ten sposób może go rozpoznasz. - Mówię do wieśniaka pokazując mu butelkę.

Marcix

-Uuu, drewniaaana... Toż to bimber jaki! Hik! Może być. Chodź...- wieśniak obraca się, ale nie idzie już w tym samym kierunku co wcześniej.
-Ale, hik, ulewa... po co ci ten wóz...

Kairai

- Musze coś przetransportować do miasta, a jest tego zbyt dużo i za dużo waży abym mógł to po prostu przynieść... - Mówię podążając za wieśniakiem.

Marcix

Wieśniak oprowadza cię po wiosce przez prawie pół godziny, wywróciwszy się po drodze kilkukrotnie. Gdy już powoli tracisz cierpliwość, ten zatrzymuje się przy jednym z domów, mówiąc:
-O, to tutaj. Znaaam tutejszego gospodarza, raczej nie powinien się obrazić... Hik! W tej szopie stoi wóz. Konie też tam są.- mija drewniany dom, zmierzając do położonej za nim stodoły.

Kairai

- Idź po gospodarza i przyprowadź go tutaj. - Mówię patrząc na kierującego się do szopy. - Nie jestem złodziejem i nie będę kradł czyjegoś wozu i koni... -

Marcix

-Spokojna twoja głowa, to mój przyjaciel, często z nim jeżdżę... Hik! Najwyżej będzie na mnie...- wieśniak otwiera na oścież drewniane wrota ziejącej mrokiem stodoły.

Kairai

- Jak chcesz... lecz jeśli będę miał przez ciebie kłopoty to nie za dobrze się to skończy. - Mówię do wieśniaka patrząc w około czy nikt nie idzie.

Marcix

Okolicę rozświetla jedynie blask księżyca. Jest dosyć ciemno, nie zauważasz nikogo podejrzanego.

[INT 7] ...co wcale nie oznacza, że nie jesteście śledzeni. Takie warunki są znakomite dla osoby, która nie chce być zauważona.

-Ależ tu ciemno...- mówiąc to wieśniak zmierza wgłąb szopy, opierając się o wystający z mroku wóz, jakiego używa się głównie do przewozu siana.
-Ile potrzebujesz koni? Hypp... Są dwa.

Kairai

- Bierz oba. - Mówię patrząc się za siebie. - A tak w ogóle jak się nazywasz?? -

Marcix

Pijak, zajęty wyprowadzaniem ze stodoły pary rozjuszonych, rżących koni, zdaje się nie dosłyszeć twojego pytania. Konie zostają przymocowane do prowizorycznego wozu za pomocą sznurów, a wieśniak, głośno sapiąc (na miejsce ustępującej czkawki) wyrzuca z siebie słowa:
-No..! Gotowe. Wsiadaj, jadę z tobą... Puff... Taka przejażdżka w deszczyku dobrze mi zrobi. Uff... Pokażę ci, jak jeździ prawdziwy mężczyzna..!

Kairai

- Hah... chyba nie myślisz że pozwolę abyś jeździł po pijaku... - Mówię do wieśniaka. - Możesz jechać zemną ale tylko po to żeby na wszelki wypadek dawać mi wskazówki. - Po tych słowach wskakuję na wóz i łapię za wodze.